Quantcast
Channel: Czytam bo muszę
Viewing all articles
Browse latest Browse all 88

Magnolia. Grażyna Jeromin-Gałuszka

$
0
0

20141010_093041aMam problem z definicją literatury kobiecej. Ciężko mi się pogodzić z utożsamianiem jej z literaturą niską. Denerwuje mnie, że można się bez obciachu przyznać do czytania kiepskich kryminałów czy thrillerów, a książki pisane przez kobiety dla kobiet są obśmiewane.
Po pierwsze – HELOU – czytelniczkami wszelkiej literatury są w większości kobiety, może więc wypadałoby się nieco bardziej z nimi liczyć?
Punkt drugi wynika z pierwszego. Mam bowiem czasem wrażenie, że z mężczyznami w świecie literackim jest trochę jak z kościołem w dyskursie publicznym w Polsce.

Niby wolność i pluralizm, a niektóre grupy są dziwnie uprzywilejowane, gdy trzeba się w mediach wypowiedzieć, albo do nagrody wytypować.

Porównajcie sobie w jaki sposób rozmawia się w mężczyznami, którzy piszą bestsellery ze średniej półki, a jak z kobietami w podobnej sytuacji. Jest różnica, prawda? Facet ma prawo pisać dla rozrywki. Kobieta powinna przeprosić, że zaniża poziom i sprzedaje kłamliwe stereotypy.
Wszędzie trafia się szmira, ale odnoszę wrażenie, że faceci są traktowani bardziej indywidualnie – zarówno przez wydawców, jak i potencjalnych odbiorców. Jakoś nikt nie robi im identycznych okładek i nigdy nie byłam świadkiem pogardliwego: „ech, to taka… wiesz… męska literatura”.

Kilka lat temu zdecydowałam, że będę kupować i czytać książki pisane przez kobiety. Znam wciąż za mało polskich pisarek i będę je dla siebie odkrywać. A może i dla innych. Tak znalazłam i polubiłam książki Barbary Kosmowskiej, czy Hanny Samson. I nadal poszukuję.

Nim pojechałam do Siedlec na FLK „Pióro i pazur”, postanowiłam się przygotować i przeczytać przynajmniej te powieści, które zostały nominowane do nagrody przez jury. Nie udało się. Książki, które były w bibliotece, były wypożyczone i opatrzone adnotacją odpowiednio: 2, 3 osoby w kolejce. Wypożyczyłam za to 3 inne książki „dla kobiet” i niestety nie przebrnęłam.
Nie dlatego, że były źle napisane, czy z jakichś względów słabe. Po prostu męczy mnie, gdy wątek damsko-męski jest tym, wokół czego skupia się fabuła. Jestem na innym etapie życia, nie interesują mnie odnalezione miłości sprzed lat, zdrady i cała reszta. Zupełnie mi jednak takie tematy nie przeszkadzają, jeśli pojawiają się przy okazji, a sedno opowieści jest gdzie indziej. Najbardziej lubię trafne i realistyczne opisy życia bohaterów wszystkich planów. Coś, co pomaga wejść w historię i czasem wybaczyć jej fragmentaryczność.
Taką nieoczywistą książkę nagrodzono w tym roku na festiwalu w Siedlcach.

20141010_093041aMagnolia
Grażyna Jeromin-Gałuszka
Prószyński i S-ka
Warszawa 2013

To, co jest napisane na okładce, na kilometr pachnie szablonem. Filip Spalski, pilot porzucony przez żonę, kupuje zaniedbany pensjonat „Magnolia”. W Magnolii pracują kobiety mające odmienić życie Spalskiego. Trochę zęby bolą, nie? Zaraz mi się przypomniało jak jedna z przedstawicielek wydawnictw podczas debaty w Siedlcach mówiła, że jeśli jeszcze raz dostanie w ręce opowieść o dylematach trzydziestolatek, padnie rażona apopleksją. Czas opowieści o zdradzonych trzydziestolatkach minął. Trwa sezon na pensjonaty za miastem, domy nad jeziorem i ucieczkę z korporacji.

Ale Magnolii daleko do szablonu. Jeśli macie ochotę na kawałek dobrej opowieści o roku w Magnolii, nietuzinkowych kobietach, niełatwych relacjach i szorstkich przyjaźniach – książka Grażyny Jeromin-Gałuszki będzie odpowiednia. Bardzo mi się podoba, że mimo wprowadzenia przez autorkę nieco naciąganych historii, jak ta dotycząca przeszłości Doris, czytelnik nie czuje się oszukiwany. Kierując się zasadą, że to kłamstwo musi być proste i prawdopodobne, prawda niekoniecznie – łykam opowieść o Doris, a z nią całą Magnolię bez mrugnięcia okiem.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że każdy z nas ma jakieś nieuświadomione pożądania, czy zakopane tęsknoty, które powodują, że jest szczególnie podatny na historie konkretnego rodzaju. Ja zawsze lubiłam przysłuchiwać się rozmowom kobiet, a że wszystkie wakacje przez lata spędzałam na wsi, były to rozmowy bardzo podobne do tych z Magnolii. Mówię bardziej o melodii, podejściu do świata i ludzi, niż tematyce. Poza tym marzy mi się ucieczka z miasta.

To, co jeszcze bardzo mi się w tej książce podobało, to fakt że autorka nie tworzy świata idealnego. Oczywiście, chętniej bym poczytała o tym jak taki pensjonat kupuje (i jakim cudem) facet, który pracował za 1300 netto, a nie taki który mógł sprzedać wielki apartament i ma w związku z tym kupę kasy.  Bo ze Spalskim jest trochę jak z przeciętnymi bohaterkami powieści kobiecych, z których wszystkie mają wolne zawody, ewentualnie pracę lekką czy bogatego męża, żadna zaś nie pracuje w warzywniaku i nie martwi się o to, za co zapłaci rachunki.
Ale i tak Jeromin-Gałuszka ma u mnie wielki plus za pokazywanie problemów normalnych ludzi. Bez przerysowania pokazuje, że ktoś jest samotny, ciężko chory albo cierpi prawdziwą biedę. Polubiłam kobiety z Magnolii, a autorkę za niebanalne zakończenie, które mimo że nieco gorzkie (zwłaszcza dla niektórych bohaterów), zostawia w nas poczucie, że jest jak być powinno. I – jak banalnie by to nie brzmiało – bez względu na osobiste tragedie, świat będzie istniał dalej. Jest w tym zakończeniu jakiś spokój.

p.s. Zdziwiona tym, że spodobała mi się „powieść kobieca”, zaczęłam rozważać czy to nie przez pobyt w Siedlcach. No wiesz, Zdanowska, spotkałaś wiele świetnych kobiet, nakarmiono Cię, miło przyjęto, straciłaś obiektywizm. Ha! Kupiły cię.
Żeby zweryfikować powyższe założenie, wypożyczyłam inną książkę z podobnej kategorii i odetchnęłam. Była dość szablonowa i pełna zwrotów do czytelnika, których w książkach nie lubię, bo mam wrażenie familiarnego poklepywania po plecach, a co mnie będzie obca baba poklepywać. Uff, znaczy wszystko w normie. Magnolia jest po prostu dobrze napisana. Można ją z czystym sumieniem pochwalić.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 88

Latest Images