Quantcast
Channel: Czytam bo muszę
Viewing all articles
Browse latest Browse all 88

Karski i władcy ludzkości

$
0
0

karskiFilm na 101 urodziny

W zeszły czwartek (23.04) byłam na pokazie przedpremierowym filmu Sławomira Grünberga „Karski i władcy ludzkości”, który wchodził do kin dzień później, w 101 rocznicę urodzin Jana Karskiego.

Ciężko oceniać film dokumentalny opowiadający o tak trudnym temacie, ale postaram się złożyć choć kilka zdań.

Po pierwsze i najważniejsze – jeśli ktoś nie zna historii Jana Karskiego, nie wie kim on był i nie bardzo orientuje się w temacie – powinien ten film bezwzględnie zobaczyć. Koniec. Kropka. Tu nie ma dyskusji. Gdy Karskiego zaprowadzono do getta, by potem opowiedział na zachodzie o tym, co zobaczył, mówiono mu: „patrz i zapamiętaj”. Sądzę, że i my jesteśmy winni pamięć. Karskiemu i ofiarom.

Nieco Lanzmanna w Grünbergu

Przez dwa lata siedziałam w książkach dotyczących Holokaustu. Wtedy też obejrzałam ponad dziewięciogodzinny dokument Lanzmanna „Shoah”. Siłą rzeczy więc znałam historię Karskiego, znałam też ujęcia, które pojawiają się w filmie Grünberga – spora część to po prostu fragmenty filmu Lanzmanna. Nie dowiedziałam się zbyt wielu nowych rzeczy, ale może od czasu do czasu warto sobie po prostu pamięć odświeżyć. Poza tym w filmie pokazano rozmowy dotąd nie wykorzystane, przeprowadzone przez E. Thomasa Wooda i naprawdę warto ich wysłuchać.

Animacje, których mi nie trzeba

Nie bardzo rozumiem zachwyt nad animacjami. Dystrybutor pisze: „Niekwestionowanym walorem filmu Sławomira Grünberga są animowane rekonstrukcje wielu scen”. Są przerywnikiem. Są nieźle narysowane. Ale tak naprawdę zbędne. O wszystkich tych scenach opowiada głos z offu (głównie Karski). Animacje niczego nowego nie wnoszą. Rozumiem jednak, że to ukłon w stronę młodego pokolenia. Pokolenie starsze bez trudu wyobrazi sobie celę i leżącego w niej Karskiego. Gdyby te animacje pokazywały coś innego, na przykład miasto, którego już nie ma, konkretne plany ulic, coś czemu takie rozrysowywanie bardzo by się przysłużyło, byłabym zachwycona. Rysunkowej rozmowy z Rooseveltem oglądać nie muszę.

Polski Indiana Jones, ale po co?

Odniosłam wrażenie, że autor pragnie zrobić z Karskiego bohatera na miarę Jamesa Bonda. Bohatera, o którego przygodach mogą opowiadać sobie chłopcy. Tylko że Jan Karski był prawdziwym bohaterem i takie zabiegi wydają się jakoś niestosowne. Informować, opowiadać, pokazywać i tłumaczyć – tak. Ale robić z niego pop-bohatera nie ma chyba po co.

Co naprawdę powiedział szef FBI i co mógł sobie darować

Zaciekawiło mnie jeszcze jedno. Niedawno wszyscy się oburzali na wypowiedź szefa FBI i fragment, w którym stwierdził: „(…)człowieczeństwo. Do czego jesteśmy zdolni.
Chcę, żeby zobaczyli, że chociaż na czele tej rzezi stali ludzie chorzy i źli, to jednak do tych chorych i złych ludzi dołączyli i podążyli za nimi inni – tacy, którzy kochali swoje rodziny, zanosili zupę choremu sąsiadowi, chodzili do kościoła i wspierali dobroczynność.
Dobrzy ludzie pomogli wymordować miliony (…) Mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski i Węgier, i tak wielu, wielu innych miejsc, uważali, że nie robią niczego złego. Wmawiali sobie, że robią to, co trzeba, co muszą zrobić. Właśnie tak postępują ludzie. I właśnie to powinno nas naprawdę przerażać.” Cały tekst przemówienia znajdziecie tu: http://wyborcza.pl…

Główna niezręczność tutaj to wymienienie konkretnych trzech narodów. Powinien wymienić wszystkich albo nikogo. Za budowanie obrazu Polaka-typowego antysemity należą się Polsce przeprosiny. Ale reszta jest do bólu prawdziwa.

Film, który miał udowodnić jak wspaniali są Polacy

Przeczytałam, że twórcy filmu wysłali go do szefa FBI, pisząc: „(…) Historia Jana Karskiego opowie Panu, co robili Polacy, by pomóc swoim sąsiadom Żydom…” I po pierwsze odniosłam wrażenie, że jest to poniekąd podejście „mamy bohatera, inni nic robić nie muszą, to nasz rodak, jesteśmy identyczni”.

Po drugie, co do tekstu: „Karski wykonał zadanie i opowiedział o tym wszystkim przywódcom wolnego świata, w tym przede wszystkim prezydentowi USA Franklinowi Delano Rooseveltowi, błagając ich o pomoc dla polskich Żydów. Z naszego filmu z ust Karskiego dowie się Pan, co zrobili wtedy przywódcy. Niewiele„, to przypomniało mi się co powiedział któregoś dnia Jarosław Kurski. Stwierdził że bardzo nie lubi jak się w cudze piersi bijemy. Bijmy się w swoje.

I wreszcie, po trzecie, zdziwiło mnie że wysłali ten dokument, bo pada w nim to, o czym wspomniał szef FBI. Karski mówi o wspólnikach nazistów. Kiedy poproszono go o przygotowanie raportu o tym, co się dzieje w kraju (jeszcze zanim Karski został zabrany do getta, by zapamiętać), napisał to co widział i wiedział. I wspomniał o tym, że choć naziści są znienawidzeni w Polsce jako okupanci i wszystko ich od Polaków różni, jest jedna bardzo niebezpieczna płaszczyzna porozumienia – antysemityzm. I że Niemcy robią wszystko, by tę „kładkę” pomiędzy sobą a Polakami poszerzać i wzmacniać.

Powiedziano Karskiemu, że nie można w świat puścić takich faktów o „swoich”, w związku z czym finalnie raport został poprawiony/ocenzurowany. Tego nie wiedziałam, a może nie pamiętałam. I choćby dlatego warto było film „Karski i władcy ludzkości” zobaczyć.

Biedni Polacy patrzą na getto. I zakąszają

Grünberg pokazuje filmy z getta, dużo migawek z dziećmi. Nie wiem czy z braku innych materiałów, czy z potrzeby potrząśnięcia widzami. I choć ja mogę się na to epatowanie dziećmi złościć – sporo o tym temacie czytałam, mam bogatą wyobraźnię i bolą mnie nadal takie ujęcia – niektórym takie potrząśnięcie na dobre by wyszło. Część publiczności przyszła na seans z nachosami i popcornem. Pochrupać patrząc na umierających z głodu. Czy tylko mi się to wydaje niestosowne, bo jestem już stara?

Mimo moich uwag, idźcie do kina. Żeby pamiętać.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 88

Latest Images

Trending Articles